Imbir, cynamon, kurkuma, czosnek i wiele wiele innych przypraw czy ziół – wszystkie znane są ze swoich dobroczynnych działań zdrowotnych, szczególnie ich wpływu na lepszą odporność przed infekcjami w sezonie jesienno – zimowym. Jednak czy faktycznie posiadają przypisywane im właściwości?

Rewolucja w kuchni czy w badaniach?

Często czytając artykuły, przeglądając gazety czy nawet podczas swoich studiów, spotykałam się ze stwierdzeniem, że przyprawy i zioła działają przeciwzapalnie, antyoksydacyjnie, podnoszą ogólną odporność organizmu, czy stymulują aktywność biologiczną niektórych enzymów. Ile jest w tym prawdy?

Różne zioła i przyprawy

Przygotowując się do tego artykułu, oczywiście przejrzałam swojego rodzaju Biblię dla dietetyków i nie tylko, wyszukiwarkę artykułów naukowych – Pubmed, z myślą, iż znajdę obiecujące badania, które potwierdzą zbawienną „moc” tych niewinnych dodatków do codziennej kuchni. Ku mojemu zdziwieniu nie znalazłam zbyt wielu konkretów. Dlaczego? Ponieważ większość opisów opiera się na eksperymentach in vitro (dosłownie “w szkle”, czyli w warunkach laboratoryjnych, poza organizmem) z wykorzystaniem wyizolowanych ekstraktów. I te rzeczywiście są obiecujące. Faktycznie, zauważono, że składniki bioaktywne zawarte w niektórych roślinach i przyprawach mają wcześniej wspomniane przeze mnie działania. Niektóre mogą nawet pomóc w prewencji chorób nowotworowych. Przykładowo, znany nam wszystkim imbir ma wysoką zawartość antyoksydantów, które chronią przed powstawaniem wolnych rodników, usuwają je oraz uszkodzone molekuły, reperują uszkodzenia oksydacyjne, chroniąc tym samym komórki organizmu. Ekstrakt z goździków, cynamonu, pieprzu, imbiru czy czosnku przeciwdziała peroksydacji lipidów (jest to biologiczny proces utleniania tłuszczów, w wyniku którego ulegają modyfikacji fizyczne właściwości błony komórkowej, tj. zahamowanie aktywności enzymów błonowych czy białek transportujących). Właściwości te zostały zachowane nawet po 30 minutach gotowania. W badaniach przeprowadzonych in vitro z wykorzystaniem oleju z czosnku wykazano przeciwbakteryjne działanie wobec Helicobacter pylorii. Wyniki te były obiecujące gdyż bakteria ta jest główną przyczyną wrzodów żołądka oraz jednym z czynników ryzyka nowotworów żołądka, który jest czwartym w kolejności nowotworem co do częstości na świecie i drugą przyczyną zgonów chorób nowotworowych. Niestety dalsze badania z udziałem ludzi są niejednoznaczne. Natomiast znajdziemy literaturę, która sugeruje, że niektóre przyprawy ze względu na swoje przeciwbakteryjne działanie mogą być wykorzystane w przetwarzaniu i przechowywaniu żywności. Popularna obecnie kurkuma, a ścisłej mówiąc kurkumina w niej zawarta, ma potencjalnie przeciwdziałać stresowi oksydacyjnemu i procesom zapalnym. Jedne z badań w tym kierunku zostały przeprowadzone na zwierzętach, gdzie minimalna dawka ekstraktu tego składnika wynosiła 30 mg/kg masy ciała. Oznacza to, że przeciętny człowiek o wadze 70 kg, musiałby dostarczyć około 2100 mg kurkuminy. Równoważne jest to porcji nieco ponad 100g samej kurkumy. Dostępne suplementy diety oferują nam nawet do 1000 mg kurkuminy na dzień, jednak byłabym bardzo ostrożna z decyzją o ich zażywaniu. Duże dawki tego związku rzeczywiście mogą wykazać pozytywne efekty, na przykład w łagodzeniu objawów popromiennego zapalenia skóry u niektórych kobiet stosujących radioterapię w leczeniu raka piersi. W przeprowadzonych obserwacjach, kobiety zażywały aż 6g kurkuminy dziennie. Należy mieć jednak na uwadze, że są to ogromne dawki tego składnika a kobiety te były pod opieką lekarską. Jak widać, potrzebne jest racjonalne spojrzenie, biorąc pod uwagę fakt, że kulinarne wykorzystanie tych składników nie dostarczy nam tak wysokich dawek jakie są przebadane w warunkach laboratoryjnych, czy nawet w badaniach in vivo(czyli z wykorzystaniem żywych organizmów). Ich absorpcja przez organizm jest również nie do końca znana. Pod znakiem zapytania stoi także potencjalne współdziałanie niektórych substancji, bowiem zwykle używamy całej gamy ziół i przypraw.

Imbir i kurkuma

Czy warto jest więc po nie sięgać?

Moim zdaniem, jak najbardziej tak! Mimo tego, że pojedyncze działanie zdrowotne jest wątpliwe, wciąż są doskonałym dodatkiem do wielu potraw. Udowodniono również, że dzięki ich dodatku potrawy o obniżonej zawartości tłuszczu są tak samo akceptowane pod względem smaku jak te ze standardową zawartością tłuszczu. Więc smaczne nie zawsze musi oznaczać „ociekające tłuszczem”. Jest to cenna uwaga szczególnie dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z dietą. Kolejnym atutem wielu przypraw jest to, iż z powodzeniem mogą posłużyć jako narzędzie w walce z nadciśnieniem, zastępując nadmierne solenie potraw. Zauważono bowiem, że wykorzystanie przypraw w kuchni wraz z edukacją żywieniową zmniejszało ilość spożywanej soli w populacji Amerykanów. Badacze zwracają również uwagę, na pozytywne efekty całokształtu diety, a nie tylko jej pojedynczych składowych, zwłaszcza w przypadku zespołu metabolicznego, który jest coraz częściej diagnozowany.

Przyprawmy sobie jesień!

Dla mnie przyprawy, zwłaszcza te korzenne przede wszystkim kojarzą się z jesienią, w czasie gdy ponura aura nie sprzyja dobremu samopoczuciu. Rozgrzewająca herbata z imbirem i cytryną lub ciepłe kakao z nutą cynamonu na pewno pozytywnie wpłyną na nasz „komfort psychiczny” i umilą nam chłodne i deszczowe wieczory. Moją jedną z ulubionych jesiennych propozycji jest domowa pumpkin spice latte, czyli dyniowa kawa latte. Wprost idealna na tę porę roku ;)

Cynamonowe kakao jako idealny jesienny napój

⤧  Next post Sałatka z pieczonym batatem, kurczakiem i sosem musztardowym ⤧  Previous post 4 szybkie i proste sposoby na awokado